“Ochrona nie dla wszystkich” – pod takim znamiennym tytułem ukazał się kilka lat temu artykuł w “Rzeczpospolitej”, w którym znalazł się opis nieciekawej sytuacji, w jakiej znajduje się spora grupa firm poszukujących ubezpieczenia. Od kilku lat rynek ubezpieczeń majątkowych zmierza w kierunku konserwatywnej selekcji ryzyka. Ubezpieczyciele nie tylko stawiają coraz wyższe wymagania klientom, ale także coraz częściej odmawiają złożenia oferty ubezpieczenia.
Wbrew temu, co pisze autor wskazanego wyżej artykułu, wśród ubezpieczycieli dość powszechnie znana jest lista branż, dla których trudno znaleźć tzw. pokrycie ubezpieczeniowe, zarówno w ubezpieczeniu mienia (zwłaszcza od pożaru), jak i w ubezpieczeniu odpowiedzialności cywilnej. Co więcej, pośrednicy (zwłaszcza brokerzy) dobrze orientują się, do których zakładów ubezpieczeń zwrócić się o ubezpieczenie tartaku, producenta wyrobów z tworzyw sztucznych czy też zakładu mięsnego.
Lista branż jak i ubezpieczycieli podlega oczywiście pewnym zmianom, tak samo jak ewoluują wymogi informacyjne i te dotyczące wymaganych zabezpieczeń oraz procedur bezpieczeństwa. Nieco gorzej wygląda poziom wiedzy na ten temat pośród klientów ubezpieczycieli, ale nie jest to bynajmniej żadna tajemnica.
Kto może mieć problem z ubezpieczeniem?
Problem z uzyskaniem ubezpieczenia mienia (i w konsekwencji ubezpieczenia utraty zysku) dotyczy przede wszystkim następujących rodzajów działalności:
- produkcja tartaczna i drzewna, produkcja wyrobów z drewna i płyt wiórowych,
- produkcja mebli, w tym zwłaszcza mebli tapicerowanych,
- produkcja wyrobów z tworzyw sztucznych, w tym folii, laminatów,
- działalność produkcyjna lub handlowa z wykorzystaniem wysokiego składowania,
- składowanie odpadów, recykling odpadów,
- produkcja wyrobów metalowych, szczególnie z wykorzystaniem procesów spawania, szlifowania i zgrzewania, lakierowanie, w tym zwłaszcza proszkowe lub z wykorzystaniem lakierów palnych,
- produkcja chemiczna i petrochemiczna,
- produkcja nawozów i środków ochrony roślin,
- produkcja materiałów wybuchowych,
- magazynowanie zbóż,
- produkcja spożywcza,
- magazynowanie w chłodniach,
- i last but not least działalność prowadzona w obiektach o palnej konstrukcji: dotyczy zarówno konstrukcji drewnianych, jak i budynków z płyty warstwowej z rdzeniem ze styropianu, pianki PUR lub PIR, a także bardzo nielubianych na rynku ubezpieczeniowym namiotów magazynowych.
Jak widać, lista jest dość długa i w praktyce może dotyczyć znacznej ilości firm, szczególnie jeśli weźmiemy pod uwagę ostatni punkt.
Powyższe wyliczenie nie jest na szczęście czarną listą i nie oznacza zupełnego braku szans na polisę. Zakup ubezpieczenia i zakres ochrony uzależnione są jednak od wyników oceny ryzyka.
Skład tej listy różni się u poszczególnych ubezpieczycieli i bywa też zmienny w czasie. Compensa czy Generali nie będą chciały rozmawiać o ubezpieczeniu tartaku, ale już PZU czy Saltus mogą się pochylić nad takim przypadkiem. Z kolei Allianz przez długie lata ubezpieczał producentów mebli, a od kilku lat odmawia przedstawiania ofert.
Przyczyny problemów branż trudnoubezpieczalnych
Co jest nie tak z tartakami (i innymi zakładami z listy), że ubezpieczyciele tak niechętnie oferują im ubezpieczenia mienia?
Czy ryzyko jest rzeczywiście tak wysokie, czy też ubezpieczyciele są tak wybredni i chcą ubezpieczać jedynie bezpieczne branże?
Prawda, jak to zwykle bywa, jest gdzieś po środku. Z jednej strony bowiem zakłady produkcyjne w naszym kraju mają braki w zakresie bezpieczeństwa, a z drugiej, zakłady ubezpieczeń (będące w przeważającej ilości międzynarodowymi korporacjami) swoje wymogi określają na wzór tych stosowanych w krajach takich jak Anglia, Niemcy czy USA.
Niski standard bezpieczeństwa pożarowego
Problem nie ma podłoża wyłącznie finansowego, co mogłoby nasuwać się na pierwszy rzut oka. Współwinnym jest nasz rodzimy ustawodawca, który w wymogach dotyczących bezpieczeństwa pożarowego znaczący nacisk kładzie na sprzęt gaśniczy, zaopatrzenie w wodę do celów pożarowych oraz ewakuację osób, natomiast w niewielkim stopniu przekłada wagę prewencji pożarowej.
Sytuacja jest tu bowiem analogiczna jak w ochronie zdrowia – taniej i efektywniej można zapobiegać niż leczyć. Co bowiem po kilkudziesięciu hydrantach i dziesiątkach gaśnic, skoro pożar zostanie wykryty po godzinie czy dwóch? Na co przyda się woda strażakom, jeżeli ogień ogarnie cały budynek, gdy dotrą na miejsce?
O ile zatem względnie łatwo można spełnić wymogi prawne dotyczące bezpieczeństwa pożarowego, o tyle nie zbyt wiele wnoszą one na gruncie minimalizacji prawdopodobieństwa wystąpienia szkody i ograniczania jej rozmiarów.
Firmy niechętnie jednak inwestują w ponadstandardowe zabezpieczenia, gdyż inwestycje takie mają charakter długoterminowy i nie wpływają na poprawę rentowności w krótkim okresie. Wydatek 50-100 tysięcy na system sygnalizacji pożaru (SSP) większości wydaje się zbyteczny i zbyt duży, gdyż oceniany jest w nieprawidłowy sposób. Cena w relacji do zysków firmy może być wysoka, ale kryterium oceny powinna stanowić wartość majątku chronionego oraz zyski w długim okresie (10-15 letnim, zbieżnym z okresem eksploatacji instalacji). Jeżeli zatem wartość mienia wynosi 10 mln złotych, a zysk w okresie 15 lat wyniesie 4,5 mln złotych, to wydatek na SSP stanowi mniej niż 1 procent wartości mienia, który jest chroniony przez ten system.
W podobny sposób należy analizować zasadność montażu innych systemów (tryskaczy, zraszaczy, wykrywania i gaszenia iskier itp.), a także całego spektrum działań prewencyjnych o charakterze organizacyjnym (procedury bezpieczeństwa i porządkowe, pogotowia pożarowe, plan ciągłości działania), praktycznym (szkolenia i ćwiczenia pożarowe) oraz analityczny (audyty bezpieczeństwa, bieżąca ocena ryzyka).
Kluczowa jest prewencja pożarowa
Kluczowe znaczenie prewencji uznają także ubezpieczyciele. To jest właśnie przyczyną, która winduje wymogi dotyczące bezpieczeństwa. Ubezpieczycielom zależy na tym, aby ich klienci minimalizowali ryzyko wystąpienia szkody i nie lekceważyli prewencji.
Te oba stanowiska (firm i ubezpieczycieli) w praktyce trudno pogodzić, chociaż obie strony mają wspólny cel – brak szkód. Przedsiębiorcy mają bowiem bardzo subiektywny punkt widzenia. Często zatem słyszę pytanie:
Po co wydawać pieniądze w zabezpieczenia, skoro od 20 lat nie mieliśmy pożaru?
Bywa również i tak, że opinie na temat skuteczności systemów prewencyjnych czy gaśniczych są formułowane przez klientów na podstawie zasłyszanych opowieści. które nie wiele mają wspólnego z rzetelnymi badaniami czy testami.
Zakłady ubezpieczeń działają w oparciu o wieloletnie statystyki z wielu krajów. Dodatkowo poza samą lista szkód, szczegółowo analizują przyczyny zdarzeń oraz przebieg i skuteczność działań prewencyjnych oraz akcji gaśniczych. Podejście ubezpieczycieli jest zatem obiektywne (tym bardziej im większy portfel klientów ma ubezpieczyciel).
Co może zatem zrobić właściciel czy zarządzający przykładowym tartakiem?
Po pierwsze i najważniejsze, nie może zostawiać kwestii ubezpieczenia na ostatnią chwilę. Rzetelne przygotowanie ubezpieczeń majątkowych dla branż trudnoubezpieczalnych zajmuje od 2 do 6 miesięcy, a większość czasu zajmuje zebranie i analiza danych oraz dokumentów, przeprowadzenie rzetelnej oceny ryzyka, a następnie ustalenie i przeprowadzenie niezbędnych zmian i inwestycji.
Po drugie, niezbędna jest otwartość w komunikacji z ubezpieczycielami. Nie można sobie pozwolić na przemilczenie istotnych kwestii („Nie pytają, to im nie powiemy”) czy też zamiatanie problemów pod przysłowiowy dywan. Może się to bowiem odbić na zachowawczych i niekorzystnych warunkach oferty czy też na zupełnym ich braku. Ubezpieczyciele mają we krwi czarnowidztwo i jeżeli czegoś im nie powiemy, to zakładają, że jest źle, albo tego czegoś brakuje.
Po trzecie, konieczne jest wypracowanie wieloletniej strategii firmy w zakresie bezpieczeństwa, a na jej podstawie należy przygotować harmonogram inwestycji i zmian. Wskazane jest konsultowanie strategii i harmonogramu z ubezpieczycielami lub brokerem, aby miały one pozytywne znaczenie w procesie zawierania umowy ubezpieczenia.
Po czwarte wreszcie, kluczowa jest zmiana mentalna dotycząca inwestycji w bezpieczeństwo firmy. Działania te należy oceniać w perspektywie wieloletniej i w porównaniu z chronionym majątkiem, który jest przecież źródłem zysków i powinien być chroniony o wiele skuteczniej niż np. luksusowe auto prezesa, za które leasing opłacany jest właśnie dzięki zyskom firmy. Krótko mówiąc – strategia zamiast operacyjnego działania, które sprowadza się tylko do kupowania polis.
Patrycjusz Rodzyński
Broker ubezpieczeniowy
Specjalista ds. ubezpieczeń majątkowych i finansowych
E-mail: p.rodzynski@certumbroker.pl